wtorek, 6 marca 2012

r. TRZECI


Rozdział 3 :

Nie mówiąc już o tym, że myślała nad tym i się wahała. Ciszę przerwała Zosia
- po części dlatego...zaproponowałam ten cały wyjazd- mówiła tak cicho, że ledwo co można było ją usłyszeć. Treść kartki dotyczyła casting'u. Jest jeszcze aktualny. Do końca lipca. Wymyśliła wyjazd właśnie teraz.. dlatego ? To miało się odbyć w Londynie. Teraz to już nawet można założyć, że załatwiając nam hotel postarała się aby było blisko miejsca przesłuchania. Wiedziałam, że jest w niej coś co skłoni ją do ujawnienia talentu. TYLKO SZKODA, ŻE WCZEŚNIEJ SIĘ NIE POCHWALIŁA.
 - Wiesz...nie wierzę, że wzięłaś pod uwagę jakikolwiek występ- uśmiechnęła się Wiktoria patrząc na Zośkę. Ta tylko wzruszyła ramionami. Spojrzałam na dziewczyny. Widziałam na ich twarzach tą niechęć do występu przed gromem ludzi. No, ale chwila. To tylko casting na którym nie ma być widowni. Zwróciłam na to uwagę.
- Ale...jeśli dalej byśmy się dostały...to na większej scenie – niechęć w jej głosie nasilała się z każdym następnym. Przytuliłam się do niej, to samo zrobiła Wika. Wiedziałam, że Zosia myśli o tym jak stoi na scenie i jest główną osobą, że to ona odpowiada o to co stałoby się z nami dalej. Po dziesięciu minutach położyłam dłoń na stolik na znak, że wchodzę w to choćby nie wiadomo co się działo. Nic nie mamy do stracenia wręcz przeciwnie. Albo dowiemy się, że nie mamy kierować się ku temu marzeniu albo, że jesteśmy dobre i warto brnąć w to dalej. Wika zrozumiała aluzję i automatycznie położyła dłoń na mojej uśmiechając się promiennie jakby czytała mi w myślach. Odwzajemniłam uśmiech i oby dwie teraz...spoglądałyśmy na Zosię, która wpatrzona była gdzieś.. na stary obraz, który kiedyś dostała moja mama. Wiktoria złapała Zosię za rękę uśmiechając się. A trzeba jej przyznać, że jej uśmieszek jest rozbrajający i nikt mu się nie oprze. W pewnym momencie zobaczyłam jak nasze dłonie się złączyły lecz Zosia spuściła głowę śmiejąc się, ale nie był jak na razie to radosny śmiech. Przytuliłyśmy się wszystkie.
   - Tak cholernie was nienawidzę za to, że nie chcecie ze mną śpiewać- popchnęła nas śmiejąc się...już radośniej. Na co ten małpiszon liczył? Mamy wygrać a nie wszystko schrzanić moim głosem. Spojrzałam na Wiktorię i jak to ona zrozumiała. Znów „czytała mi w myślach”
  - Ty chyba nie możesz za siebie kochana ! – machała rękami, kiwała przecząco głową. Zaśmiałam się. Jeszcze coś z tym zrobimy. Mamy czas.
  Wieczorem zaczęłam się pakować aby  jutro mieć czas na pożegnanie się... z tymi z którymi trzeba będzie. Przez tą całą akcje zapomniałam o całej reszcie ludzi z którymi trzymam od długich lat. Muszę w końcu się z nimi zobaczyć ! Usłyszałam jak drzwi wejściowe otwierają się. Mama. Zbiegłam na dół, chciałam wszystko jej opowiedzieć. W sumie to na co ja liczyłam....
 - hej, mam wieści – wzięłam od niej torbę z zakupami i odłożyłam w kuchni.
 - no mów – nie patrząc na mnie zdjęła płaszcz i poszła wypakowywać zakupy. No tak...Norma co Cię to obchodzi?!- pomyślałam. Nie ważne..i tak jej wszystko powiem aby nie czepiała się, że nic nie wiedziała. I powiem bo chcę komuś się tym pochwalić ! Zaczęłam opowiadać jej o tym co Zosia zaproponowała i o tym, że zdecydowałyśmy się wystąpić i sprawdzić się. Jej mina była....obojętna ? Można tak to określić. Gdy wszystko z siebie wyrzuciłam nastąpiła cisza. Nic !? Serio nic nie powiesz... –myślałam,  że zaraz wybuchnę.. No powiedz coś miłego.... Nie chciało mi się już nawet uśmiechać.
 - chcesz śpiewać ? – w końcu coś wydukała. Ale może lepiej żeby już tego nie robiła....nigdy we mnie nie uwierzy! Chciało mi się płakać...
  - nie...chcę grać na gitarze lub pianinie...- przerwała mi.
- aha. Ale Ty grasz amatorsko. – nie patrzyła na mnie. Usiadła na kanapie w salonie. Chciałam się wydrzeć ! Wygarnąć jaka jest wredna...ale mam do niej szacunek w końcu jest moją matką. Pobiegłam do swojego pokoju. Gdybym tylko chciała.. gdybym chciała dowaliłabym jej tak, że nie otworzyłaby już ust! Nie wiedziałby co powiedzieć.... Zapięłam walizkę. Teraz już bardzo się cieszyłam, że mnie tu nie będzie. Poszłam się wykąpać i od razu poszłam spać. Jutro muszę wstać wcześniej.... o nie! Nienawidzę porannych pobudek... Skrzywiłam się tą myśl. No i oczywiście wyczucie czasu Zosi...sms :




No witam, jest trójeczka, ale nie podoba mi się..... yh no cóż :DD Mam nadzieję, że ktoś czyta + przepraszam, że taki krótki. I jeśli już piszę...to chciałam podziękować wam, niektórym za te miłe słowa :)) Wiedzcie tylko, że przykład biorę z was laski <3333 Dzięki. Miłego :*

2 komentarze:

  1. Zawsze przerywasz w ciekawym momencie:< No ale o to chodzi. :D
    Czekam na kolejny. :3

    (u mnie rozdział pojawi się dopiero w weekend, tak myślę, nie mam czasu na pisanie. :/)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak :D
    no to czekaaam ! :D mój jutro już bo będzie krótki :/
    no, ale rozwinę się :D

    OdpowiedzUsuń